Przejdź do treści

Biuro Informacyjne Województwa Wielkopolskiego w Brukseli

    EU20 WLKP LOGOTYP RGB KOLOR

Biuro Wielkopolski w Brukseli Wielkopolska BXL

mhroczny junckerPrzewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker przedstawił na trwającym posiedzeniu plenarnym Parlamentu Europejskiego szczegóły 300-miliardowego planu inwestycyjnego. Tzw. „Plan Junckera" może zostać podsumowany hasłem „więcej za mniej" – UE przeznaczy 21 mld euro na pożyczki, które będą miały zachęcić sektor prywatny do nowych inwestycji.

Te pieniądze wezmą się z reorganizacji już zapisanych w budżecie środków – czyli nie są to nowe pieniądze, które trzeba będzie zabrać z projektów czy które państwa członkowskie będą musiały dodatkowo dorzucić do wspólnej kasy. Kwota jest niższa niż zapowiadane wcześniej 30 mld euro czy 60-80 mld euro, których dla funduszu domagała się Francja. Nie potwierdziły się też obawy Polski, że pieniądze na fundusz inwestycyjny Junckera zostaną zabrane z środków polityki spójności.

Za plan będzie odpowiadać Europejski Bank Inwestycyjny, który był dotąd krytykowany za zachowawczość w inwestycjach. Jest ona po części wymuszona jego własnym statutem, który ściśle określa warunki, jakie projekt musi spełnić, by inwestycja w niego była dopuszczalna.

Plan Junckera ma być ukierunkowany na ryzykowne inwestycje – inwestycja ze strony UE ma zachęcić sektor prywatny do zaangażowania swoich funduszy w projekty, które bez unijnego wsparcia zostałyby uznane za zbyt niepewne. Pożyczki od Brukseli mają przyciągnąć tyle inwestycji sektora prywatnego, by łączna wartość nowych inwestycji wyniosła 315 mld euro. Innymi słowy, każde euro pożyczone przez Brukselę ma przynieść 15 euro od sektora prywatnego. Część ekonomistów uważa, że takie założenie jest zbyt optymistyczne.

Komisja Europejska ocenia, że proponowane przez Junckera środki mogłyby przynieść wzrost unijnego PKB o 330–410 mld EUR w ciągu trzech lat i umożliwić stworzenie nawet 1,3 mln miejsc pracy.

Komitet zdecyduje o inwestycjach

O tym, które przedsięwzięcia otrzymają pomoc w ramach planu będzie decydować komitet ekspertów. Z list przedstawionych przez państwa członkowskie eksperci wybiorą projekty, w które Unia zainwestuje. Ta procedura ma zagwarantować projektom opłacalność ekonomiczną i społeczną, jak również zadbać o to, by mogły poprawić dobrobyt całej Unii, a nie tylko wybranych grup społecznych czy regionów.

Lista projektów jest dopiero tworzona, ale Juncker wymienił przykłady pomysłów, które mogłyby być ufundowane w ramach planu inwestycyjnego. Jest to dość szerokie spektrum: od stacji do ładowania samochodów elektrycznych poprzez informatyzację szkół po interkonektory.

Socjaliści za, ekstremiści przeciw

Plan wzbudził uznanie Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim, którzy w pierwszych komentarzach stwierdzali, że jest to „nowe rozdanie" i „odejście od ery Barroso". Ich szef w PE Gianni Pittella zauważył jednak, że socjaldemokraci „woleliby, by kapitał funduszu był większy niż 21 mld euro", ale „to i tak dobry początek".

Konserwatyści i Reformatorzy byli natomiast tradycyjnie sceptyczni. Wyrazili obawę, że projekty mogłyby skończyć tak, jak np. kilka ufundowanych przez Brukselę hiszpańskich lotnisk regionalnych, dzisiaj świecących pustkami. Przewodniczący EKR w PE Syed Kamall nie wykluczył jednak poparcia dla projektu, ale pod warunkiem, że Juncker przedstawi więcej szczegółów.

Ugrupowania skrajnie lewicowe skrytykowały Plan Junckera jako „uspołecznienie ryzyka i prywatyzację zysków" – czyli w ich odczuciu kwintesencję wszystkich problemów istniejącego systemu socjoekonomicznego. Z kolei skrajna prawica uznała plan za kolejny przejaw „imperialistycznych dążeń Brukseli" oraz stwierdziła, że te 300 mld euro „to wyczarowana kwota, nijak się mająca do rzeczywistości". Ani skrajna lewica, ani skrajna prawica nie poprą planu Junckera, ale będzie to jedynie symboliczny opór, bo ze względu na niską liczebność nie są w stanie zablokować jakiejkolwiek decyzji dotyczącej Planu. (kk)

Autor: EurActiv.pl