Przejdź do treści

Biuro Informacyjne Województwa Wielkopolskiego w Brukseli

    EU20 WLKP LOGOTYP RGB KOLOR

Biuro Wielkopolski w Brukseli Wielkopolska BXL

9-7Główny turecki negocjator Egemen Bagis powiedział, że Turcja prawdopodobnie nigdy nie wejdzie do Unii Europejskiej. Jego zdaniem jest to związane z "pełnym uprzedzeń nastawieniem" państw Unii Europejskiej względem Turcji.

W wywiadzie dla "The Daily Telegraph" turecki minister ds. europejskich powiedział, że Turcja powinna zaakceptować, że od lat oczekiwany cel, czyli przystąpienie do UE może zakończyć się rozczarowaniem.

Turcja jak Norwegia

Bagis powiedział, że w relacjach z Brukselą Turcja najprawdopodobniej będzie miała podobny status do Norwegii. Norwegia, która nie jest członkiem Unii Europejskiej, ma dostęp do wspólnego rynku w ramach Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Norwegia należy jednak do Schengen, a trudno sobie wyobrazić w najbliższej przyszłości Turcję w tej strefie.

Główny turecki negocjator dodał, że uprzedzenia Unii Europejskiej (nie wymienił konkretnych państw) względem Turcji wywierają ewidentny wpływ na negocjacje akcesyjne. Ponadto, według niego, kandydatura Stambułu w wyścigu o prawo do organizacji Igrzysk Olimpijskich w 2020 roku poniosła porażkę również z powodu uprzedzeń (wygrało Tokio - przyp. red.).

Turcja jest państwem stowarzyszonym z Unią Europejską od ponad połowy wieku. 12 września obchodzono 50. rocznicę podpisania układu stowarzyszeniowego. Ankara wystąpiła z wnioskiem o wejście do UE w 1987 roku. Przełom przyniósł szczyt w Helsinkach w grudniu 1999 r., gdy Turcja uzyskała oficjalny status kandydata.

Negocjacje akcesyjne rozpoczęły się w 2005 roku, jednak utknęły w martwym punkcie po sprzeciwie Niemiec i Francji oraz ze względu na kwestię Cypru Północnego. Wspieranie samozwańczej republiki tureckiej na północy wyspy i blokowanie dostępu do tureckich lotnisk cypryjskim statkom i samolotom, uniemożliwia turecko-unijne zbliżenie.

W czasie ośmiu lat negocjacji Turcji udało się otworzyć 13 z 35 rozdziałów negocjacyjnych, a zamknąć jedynie jeden. Na czerwcowym spotkaniu kończącym irlandzką prezydencję w UE uzgodniono, że rozmowy dotyczące kolejnego rozdziału negocjacji, czyli polityki regionalnej, rozpoczną się w październiku, po przedstawieniu przez Komisję Europejską rocznego raportu o sytuacji w Turcji.

Argumenty przeciwników

Poza wspomnianymi, przeciwnicy przystąpienia Turcji do Unii Europejskiej wskazują na inne czynniki utrudniające zbliżenie Ankary z Brukselą.

Z jednej strony jest to odmienność kulturowo-religijna, wynikająca z faktu, że Turcja jest krajem muzułmańskim. Masowy napływ muzułmanów do Europy wzmógł strach przed falami imigrantów, zabieraniem miejsc pracy, islamizacją.

„To zjawisko może się nasilać" – uważa Jakub Wódka (Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk). Prognozy wskazują, że w Niemczech będzie ponad 5 mln muzułmanów w 2030 roku. Problem dotyczy także Austrii i Francji, czyli największych przeciwników akcesji Turcji do UE.

„Turcja postrzegana jest jako państwo inne, obce" - mówi Wódka. Ma to związek z budowaniem tożsamości europejskiej.

Przeciwnicy wejścia Turcji do UE wskazują także, że większość jej obszaru leży na kontynencie azjatyckim. Jedynie 3 proc. powierzchni tego kraju leży w geograficznie definiowanej Europie. Ponadto, Turcja dzieli ponad tysiąc pięćset kilometrów granicy z krajami Bliskiego Wschodu: Iranem, Irakiem i Syrią.

Inną kwestią, na którą wskazują przeciwnicy europejskiej perspektywy Turcji, jest demografia. Kraj ten zamieszkuje ponad 80 milionów ludzi i tendencja pokazuje, że niebawem będzie miał większą populację niż Niemcy (obecnie żyje tam 82 mln obywateli). Oznacza to, że Turcja zyskałaby ogromny wpływ na podejmowanie decyzji w Radzie Unii Europejskiej.

Warto przypomnieć, że zgodnie z traktatem lizbońskim, od 1 listopada 2014 r. w życie wchodzi system podwójnej większości głosów. Głos każdego państwa równać się będzie liczbie ludności, a progi przy podejmowaniu decyzji wynosić będą: 55 proc. państw (nie mniej niż 15) oraz 65 proc. ludności Unii Europejskiej.

Kolejną kwestią niepokojącą europejską opinię publiczną jest obawa, że ewentualna akcesja Turcji, mogłaby skutkować napływem tureckich robotników na unijny rynek pracy.

Działacze praw człowieka wypominają jej także łamanie praw człowieka, dyskryminację kobiet, ograniczania wolności słowa oraz zbyt duży wpływ wojska na władzę. Mimo intensywniejszych w ostatnim czasie negocjacji między rządem a Kurdami, problem prześladowania mniejszości narodowych nadal istnieje.

Turcja ma również napięte relacje z sąsiednią Armenią. Główną osią konfliktu są zaszłości historyczne, w tym sprawa ludobójstwa Ormian z 1915 roku, do którego doszło podczas masowych deportacji ludności pochodzenia ormiańskiego z południowo-wschodniej Anatolii. Turcja odmawia uznania tych wydarzeń mianem ludobójstwa.

Akcesja a kryzys

Jakub Wódka zauważa, że w obliczu kryzysu proces akcesyjny uległ znacznemu przewartościowaniu. W samej UE wyostrzyły się nastroje eurosceptyczne. Świadczy o tym chociażby wzrost poparcia dla partii o takim nastawieniu. „Wcześniej te ugrupowania pozostawały na peryferiach procesów decyzyjnych. Spodziewaną perspektywą jest wzrost znaczenia tych partii" – prognozuje Wódka.

Wódka uważa, że kryzys osłabia również wewnątrzunijną solidarność. Uwypuklane są negatywy, a nie pozytywy dalszego rozszerzania UE. Dużo mówi się o kosztach, jakie UE poniosła w związku z akcesją Rumunii, Bułgarii. Nowe państwa członkowskie są też obarczane winą za kryzys.

Poza tym ekspert podkreśla, że pogrążona w kryzysie UE, nie jest już tak atrakcyjna dla Turcji, która w ostatnich latach podwoiła swoje PKB. "Turcja pokazuje, że ma również inne opcje geopolityczne (Szanghajska Organizacja Współpracy), ma alternatywę. Oczywiście, może być to także element gry politycznej, ale nie można tego lekceważyć".

„Nierównowaga w procesie akcesyjnym nie jest już tak oczywista, minimalizuje się" - to chyba najważniejsza konkluzja z analizy Jakuba Wódki drogi Turcji do UE. Jak podkreśla, „kiedyś UE bezwarunkowo narzucała swoje wymagania petentowi. Dziś, Turcja ma na tyle znaczącą pozycję, że nie może być już zwyczajnym kandydatem".

Polska wspiera Turcję

Jednym z argumentów za przyjęciem Turcji do UE jest fakt, że posiada ona kontrolę nad obszarem bogatym w surowce energetyczne i jest kluczowym krajem tranzytowym zasobów z regionu Morza Kaspijskiego i Zatoki Perskiej.

Z tego powodu Turcja jest ważnym partnerem także dla Polski, dla której bezpieczeństwo energetyczne i możliwości dywersyfikacji dostaw są szczególnie istotne.

Polska, która w przyszłym roku będzie świętować 600-lecie nawiązania stosunków dyplomatycznych z Turcją, wspiera proces jej negocjacji z Unią Europejską, uważając, że integracja europejska sprzyja rozszerzeniu sfery stabilności w Europie i jej otoczeniu, a zatem wzmacnia bezpieczeństwo europejskie.

Zwolennicy przyjęcia Turcji do UE wskazują, że przeprowadzenie reform zakończone wstąpieniem do UE mogłoby posłużyć innym państwom muzułmańskim za przykład, dzięki któremu być może i one przejdą na drogę demokratyzacji i poszanowania praw człowieka.

Za akcesją swojego kraju do UE opowiada się 44 proc. Turków. W 2004 roku zwolenników integracji z Unią było 73 proc. Jednocześnie jedynie 20 proc. Europejczyków jest zwolennikami przyjęcia Turcji do Unii Europejskiej. (aw/pg)

Autor: www.euractiv.pl