LadujacySieTelefonParlament Europejski debatował w Strasburgu nad kwestią ujednolicenia w UE ładowarek do osobistego sprzętu elektronicznego tak, aby można było stosować jedną do różnych urządzeń – smartfonów, tabletów czy czytników e-booków.

Sprawa po raz pierwszy pojawiła się na unijnej agendzie ponad 10 lat temu. W 2009 r. Komisja Europejska zainicjowała dobrowolne porozumienie producentów urządzeń mobilnych. Wówczas niemal każdy producent oferował dla swoich produktów ładowarki o innych gniazdach. Na rynku było dostępnych ponad 30 różnych rozwiązań technicznych.

Umowa w tej sprawie między producentami weszła w życie w 2011 r., a potem kilkakrotnie była odnawiana, ostani raz w marcu 2018 r. Dzięki temu większość producentów elektroniki oferuje w Unii Europejskiej (ale bywa, że także na innych rynkach) sprzęt, który ładuje się za pomocą końcówki micro-USB, który zastępowany jest stopniowo przez nowocześniejszy USB-C.

 

Ale jeden z najważniejszych graczy na rynku smartfonów i tabletów – Apple – wciąż stosuje swoją własną końcówkę typu Lightning. Amerykański koncern działa według modelu biznesowego, który zakłada m.in. zamykanie użytkowników w kręgu jego produktów, tak aby sięgali oni tylko po wyprodukowane przez Apple smartfony, tablety czy laptopy. Zachęca ich do tego także poprzez oferowanie rozwiązań, które możliwie ułatwiają współpracę tych urządzeń między sobą.

KE woli przekonywać niż zmuszać

Komisja Europejska dotąd nie zdecydowała się na zmuszenie wszystkich producentów elektroniki do ujednolicenia ładowarek. Nie przyjęto w tej sprawie żadnej dyrektywy, choć europosłowie już w 2014 r. w specjalnym liście upoważnili KE do przygotowania takiego projektu. Komisja wciąż stawia na dobrowolność i próbuje wszystkich graczy rynkowych do zmian po prostu przekonać.

Chodzi tu nie tylko u ułatwienie dla użytkowników (aby nie musieli nosić ze sobą kilku różnych ładowarek, jeśli mają kilka urządzeń), ale także o ochronę środowiska. Rocznie wytwarza się na świecie ok. 50 mln ton elektrośmieci, co daje średnio 6 kg na osobę. Ale jeśli wziąć pod uwagę tylko dane dla Starego Kontynentu, to przeciętny Europejczyk wyrzuca nawet 16 kg elektroodpadów rocznie.

Według szacunków organizacji prośrodowiskowych niepotrzebne ładowarki stanowią nawet 51 tys. ton elektrośmieci rocznie. „Często bowiem zdarza się tak, że stary zasilacz nie pasuje do nowszego modelu smartfonu lub tabletu albo okazuje się bezużyteczny, jeśli ktoś kupił sprzęt od innego producenta. Europejczycy zmieniają smartfony średnio co 2 lata. Więc co drugi rok nasi obywatele są też zmuszani do tego, by kupować nową ładowarkę” – mówi europosłanka Róża Thun (PO).

Swoje poparcie dla ujednolicenia ładowarek wyraziła też europosłanka PiS Andżelika Możdżanowska. „To oczekiwanie użytkowników i konsumentów, ale również nasza wspólna odpowiedzialność wobec środowiska” – powiedziała. Większość europosłów znów chciała od KE bardziej zdecydowanych działań.

Co zrobi KE?

Nie wiadomo jeszcze, jak tym razem Komisja Europejska zareaguje na stanowisko europosłów. Ma już pewne możliwości prawnego działania za sprawą przyjętej w 2014 r. tzw. dyrektywy radiowej. Zgodnie z nią, KE może przyjąć akt delegowany nakazujący, aby urządzenia elektroniczne w UE były kompatybilne z uniwersalną ładowarką. Co więcej, Komisja może podjąć decyzję w tej sprawie sama i przyjąć odpowiednie przepisy bez czekania na zgodę innych instytucji, w tym Parlamentu Europejskiego czy Rady.

Możliwe jest także przyjęcie odrębnej dyrektywy ws. ładowarek, w której znalazłyby się kary za niedostosowanie się do niej lub nawet zakaz sprzedaży sprzętu, jeśli nie spełniałby on unijnych wymogów technicznych. To jednak dosyć daleko idące kroki. Dlatego możliwe, że KE sięgnie po działania pośrednie. Na przykład wprowadzenie możliwości zakupu nowego smartfona także w wersji bez ładowarki, co z kolei obniżałoby cenę urządzenia i generowało mniejszą ilość odpadów.

Prawdopodobne jest też kontynuowanie podejścia negocjacyjnego, czyli próba włączenia kwestii ujednolicenia ładowarek do innych spraw dotyczących gigantów elektronicznych, np. związanych z kwestiami podatkowymi lub toczącymi się postępowaniami antymonopolowymi. Być może też KE wykorzysta ostrzejsze stanowisko PE, prezentując się w tym układzie jako tzw. dobry policjant.

Autor  EURACTIV.pl