flagaChrowacjaPo raz pierwszy w swojej historii Chorwaci będą przewodniczyć pracom Unii Europejskiej. Zagrzeb staje przed dwoma poważnymi wyzwaniami – brexitem i negocjacjami unijnego budżetu na lata 2021-2027.

Chorwacja do przejęcia unijnej prezydencji od Finlandii przygotowywała się już od dłuższego czasu. Pierwszy raz w historii to Zagrzeb będzie koordynował bieżące prace Unii Europejskiej. Chorwacja państwem członkowskim UE jest od 1 lipca 2013 r. Ma więc najkrótszy ze wszystkich państw staż członkowski.

Brexit na początek

Chorwatów czekają od razu wielkie wyzwania. Wszystko wskazuje na to, że do brexitu dojdzie wraz z końcem stycznia i 1 lutego Wielka Brytania przestanie być państwem członkowskim. Ale to wcale nie kończy brexitowych procedur. Do końca 2020 r. będzie obowiązywał jeszcze wynegocjowany wcześniej okres przejściowy. Ale w tym czasie trzeba będzie uzgodnić nową umowę handlową między Londynem a Brukselą.

Pozostało na to zaledwie 11 miesięcy, a to bardzo mało czasu. Wcześniej zakładano, że potrzeba będzie prawie 2 lata. Ale brytyjski rząd już zapowiada, że nie zgodzi się na przedłużenie okresu przejściowego nawet jeśli wraz z początkiem 2021 r. Wielka Brytania i UE miałyby przejść na o wiele mniej korzystne dla obu stron reguły Światowej Organizacji Handlu (WTO). 

 

Negocjacjami z Londynem będzie się zajmował (tak jak w przypadku umowy rozwodowej) powołany przez Komisję Europejską zespół negocjacyjny, ale niepewność wokół przyszłych relacji gospodarczych z Wielką Brytanią wpłynie na inne kwestie, którymi bedzie się zajmować Chorwacja jako państwo sprawujące unijną prezydencję.

Trudne rozmowy o nowym budżecie

Jednym z takich wyzwań jest poprowadzenie negocjacji nad nową perspektywą finansową UE na lata 2021-2027. Chorwaci przejęli te negocjacje od Finów, którzy sprawowali prezydencję do końca grudnia. To najtrudniejsze rozmowy budżetowe od lat. Brexit, a także konieczność sfinansowania nowych wyzwań (np. związanych z bezpieczeństwem lub migracją), wymuszą zapewne cięcia w różnych budżetowych obszarach.

Tymczasem Chorwacja, podobnie jak Polska, należy do grupy Przyjaciół Spójności, która chce bronić przed cięciami wydatków politykę wyrównującą różnice w rozwoju między państwami członkowskimi. Finowie zaproponowali w budżecie jeszcze większe cięcia niż w propozycji Komisji Europejskiej z 2018 r. To spotkało się z oporem dużej części innych państw członkowskich.

„Nie jesteśmy do końca zadowoleni z fińskiej wizji budżetu, dlatego Chorwacja wspólnie z innymi państwami przedstawi nową propozycję. Należy pamiętać, że takie kraje jak Chorwacja wystartowały ze znacznym opóźnieniem w stosunku do tzw. starych członków UE. Wciąż musimy wiele nadrobić wobec standardów życia na Zachodzie, dlatego tak ważne jest, aby budżety polityki spójności oraz wspólnej polityki rolnej były odpowiednio wysokie” – mówił w niedawnym wywiadzie dla EURACTIV chorwacki minister spraw zagranicznych i europejskich Gordan Grlić-Radman.

Kolejne trudne negocjacje, jakie będzie musiała koordynować Chorwacja, związane są z polityką klimatyczną. UE chce zadeklarować neutralność emisyjną do 2050 r., ale Polska na razie nie chce się na to zgodzić. Także w innych państwach członkowskich pojawiają się wątpliwości. Na osłodę KE zaproponowała Nowy Zielony Ład, w ramach którego koszty transformacji energetyczno-klimatycznej mają być równoważone przez fundusz solidarnościowy oraz wielkie inwestycje w nowe technologie i nowe miejsca pracy.

Co z dalszą integracją Bałkanów Zachodnich?

Zagrzeb od dawna upomina się o nienależące do UE inne państwa byłej Jugosławii oraz Albanię. Chorwacja chciałaby bowiem budować swoją regionalną pozycję m.in. właśnie na przewodzeniu im w drodze do integracji europejskiej. Chorwatom zależy więc, by podczas ich przewodnictwa zapadła decyzja o rozpoczęciu przez Brukselę negocjacji akcesyjnych z Macedonią Północną i Albanią. Podczas październikowego szczytu kraje członkowskie kolejny raz odłożyły decyzję w tej sprawie głównie z powodu sprzeciwu Francji.

W Zagrzebiu w maju odbędzie się szczyt UE-Bałkany Zachodnie, który ma ukoronować chorwacką prezydencję. „Ten szczyt ma znaczenie symboliczne. 20 lat temu, w 1999 r. w Zagrzebiu UE po raz pierwszy wspomniała bowiem, że perspektywa akcesji dotyczy całej byłej Jugosławii i Albanii. Ale ten szczyt będzie kluczowy tylko jeśli na marcowym szczycie UE uda się osiągną konsensus w kwestii daty rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z Macedonią Północną i Albanią. Jeśli tej decyzji nie będzie, to w maju w Zagrzebiu nie będzie już oczym rozmawiać” – mówi analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Tomasz Żornaczuk.

Również minister Grilić-Radman zwraca uwagę na wagę rozpoczęcia rozmów akcesyjnych z Macedonią Północną i Albanią. Obiecuje, że Zagrzeb pochyli się nad francuską propozycją reform w systemie akcesyjnym. „Wszyscy byliśmy trochę zaskoczeni, ale Francja i inne kraje mają prawo do własnych poglądów. Wydaje mi się jednak, że nie powinno się zmieniać zasad w trakcie gry. To duże wyzwanie dla chorwackiej prezydencji, ponieważ spodziewaliśmy się, że Albania i Macedonia Północna już rozpoczną rozmowy akcesyjne. Francuska propozycja ma jednak także pozytywne aspekty. Na pewno ożywi debatę. Mam nadzieję, że nie okaże się tylko zimnym prysznicem” – mówił szef chorwackiej dyplomacji.

Na razie jednak, jak podkreśla Tomasz Żornaczuk, prezydencja głównie interesuje premiera Andreja Plenkovicia. W najbliższą niedzielę (5 stycznia) odbędzie się bowiem II tura wyborów prezydenckich, w której zmierzą się urzędująca centroprawicowa prezydent Kolinda Grabar-Kitarović oraz były socjaldemokratyczny premier Zoran Milanović. „To najważniejsze wybory od połowy dekady. Dopiero gdy opadnie powyborczy kurz, wszyscy na serio zajmą się prezydencją i europejskimi wyzwaniami” – mówi ekspert PISM.

Autor: EURACTIV.pl