nordstream2Wiceszef KE ds. unii energetycznej Maroš Šefčovič wyraził nadzieję, że uda się tak przyspieszyć prace nad dyrektywą gazową dotyczącą Nord Stream 2, żeby negocjacje nad ostatecznym kształtem nowych przepisów można było rozpocząć jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Wybory do PE odbędą się w dniach 23-26 maja.

Dotychczas nie było postępów w pracach nad nowelizacją

“Obecnie mamy nową propozycję prezydencji rumuńskiej. (…) Wierzę, że dzięki niej możliwe jest przyjęcie projektu nowelizacji przez Radę UE w pierwszych dniach lutego, co otworzy drzwi do trylogu (negocjacji nad ostatecznym kształtem przepisów Rady UE, PE i KE) przed wyborami do PE” – powiedział wczoraj (21 stycznia) Maroš Šefčovič w Brukseli po trójstronnych rozmowach KE z Rosją i Ukrainą ws. dostaw gazu. Na konferencji prasowej przyznał też, że Komisja nie była “pod wielkim wrażeniem prezydencji bułgarskiej i austriackiej w pracach nad tą dyrektywą”, ponieważ nie było w nich postępów.

Będą spójne przepisy dotyczące wszystkich gazociągów

Unijny komisarz przekazał dziennikarzom, że w czasie poniedziałkowych rozmów poinformował strony o poparciu Komisji dla przedstawionego projektu nowelizacji dyrektywy. “KE nie widzi żadnych przeszkód do wdrożenia takich przepisów” – podkreślił Šefčovič zwracając uwagę, że zwiększą one “prawną pewność” co do sposobu stosowania w UE prawa energetycznego i gazowego.

Dodał, że nowelizacja ma na celu wprowadzenia spójnych przepisów dotyczących gazociągów podmorskich, tak jak to jest w przypadku gazociągów na lądzie. Wiceszef KE zastrzegł jednak, że jej przyjęcie w dużym stopniu zależy od woli politycznej.

Nowelizację dyrektywy gazowej najsilniej blokują Niemcy

Mimo że Parlament Europejski przedstawił swoje stanowisko ws. projektu KE w maju zeszłego roku, to państwa członkowskie UE nie mogą w tej kwestii dojść do porozumienia. Na posiedzeniach Rady UE i spotkaniach unijnych ambasadorów nowelizację blokowały państwa zainteresowane budową gazociągu, zwłaszcza Niemcy. Za jej wprowadzeniem opowiadają się przeciwnicy tej inwestycji przede wszystkim Polska i państwa bałtyckie.

Niemiecki minister gospodarki Peter Altmaier zapowiedział, że rząd w Berlinie nie będzie ingerował w budowę gazociągu Nord Stream 2. „Rząd federalny nie będzie ingerował w ten proces, ponieważ nie ma do tego żadnych podstaw prawnych” – cytują media jego wypowiedź za dziennikiem „Handelsblatt”. Niemiecki minister podkreślił przy tym, że budowa gazociągu jest już mocno zaawansowana i zapewnił, że po zakończeniu jego budowy tranzyt gazu przez Ukrainę zostanie utrzymany. Uznał też, że Niemcy są niesprawiedliwie oceniani, a Nord Stream 2 “stał się klasycznym chłopcem do bicia”.

Kilka dni wcześniej szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas oświadczył natomiast, że budowy tego gazociągu nie wstrzymają nawet ewentualne sankcje USA. Ambasador Richard Grenell zagroził bowiem w liście wysłanym do zachodnich koncernów zaangażowanych w realizację Nord Stream 2, że firmy, które nie wycofają się z realizacji tego projektu zostaną objęte amerykańskimi sankcjami.

“Karne posunięcia Stanów Zjednoczonych mogą wprawdzie skłonić niektórych udziałowców tego przedsięwzięcia, w tym koncerny niemieckie, do wycofania się, ale nie doprowadzą do fiaska całego projektu” – zapewnił Maas. Zwrócił przy tym uwagę, że gdyby Rosja sama zrealizowała budowę gazociągu – a taką możliwość zapowiadała – Zachód straciłby jakikolwiek wpływ na utrzymanie tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę.

Nord Stream 2 musi funkcjonować zgodnie z prawem UE

W czasie poniedziałkowej konferencji prasowej w Brukseli Šefčovič podkreślił, że stanowisko KE w sprawie Nord Stream 2 pozostaje bez zmian. “Nasze obawy pozostały, zwłaszcza w odniesieniu do celów unii energetycznej i dotyczących dywersyfikacji” – oświadczył. “Dlatego nalegamy na pełną zgodność (Nord Stream 2) z prawem europejskim” – wyjaśnił.

Poprawka do dyrektywy gazowej, jaką zaproponowała jesienią 2017 roku KE zakłada podporządkowanie podmorskich części gazociągów na terytorium UE przepisom restrykcyjnego trzeciego pakietu energetycznego UE. Taki ruch obniżyłby rentowność Nord Stream 2.

Inwestycja może być opóźniona

Żeby zdążyć z jej uzgodnieniem przed majowymi wyborami, nowelizacja powinna być gotowa co najmniej sześć tygodni przed ostatnią sesją PE (tłumacze muszą mieć czas na zakończenie prac, a europosłowie na przegłosowanie nowych przepisów). Gdyby jednak nowe przepisy nie weszły w życie przed wybudowaniem Nord Stream 2, to gazociąg ten, tak jak jak jego pierwsza nitka, będzie mógł uzyskać odstępstwa od stosowania trzeciego pakietu energetycznego, co pozwoliłoby m.in. na niedopuszczenie innych firm do korzystania z rurociągu.

Zgodnie z planem Nord Stream 2 ma być gotowy pod koniec tego roku, jednak jego realizacja może się opóźnić. Dania nie wyraziła bowiem dotychczas zgody na budowę, co może wymusić zmianę trasy rurociągu, a to z kolei może oznaczać co najmniej roczne opóźnienie. Gdyby do tego doszło, to PE w nowym składzie mógłby podtrzymać swój mandat i prace nad dyrektywą gazową byłyby kontynuowane. Jednak nowa Komisja Europejska, która powinna zostać powołana jesienią, może wycofać swój projekt w tej sprawie.

Nord Stream 2

Nord Stream 2 to gazociąg prowadzący z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku, którym gaz ziemny ma być transportowany przez Morze Bałtyckie (więc z pominięciem zarówno Ukrainy, jak i Polski). Jego całkowita długość wynosi 1 200 km, a przepustowość 55 mld metrów sześc. gazu rocznie.

Po jego uruchomieniu Rosja zamierza co najmniej ograniczyć przesyłanie gazu przez terytorium Ukrainy. Partnerami rosyjskiego Gazpromu jest w tym projekcie pięć zachodnich firm energetycznych: austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper (wydzielona z E.On), francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.

Autor: EurActiv.pl